Trochę już od poruszenia tego tematu minęło czasu lecz zwlekałem z tym właśnie żeby przemyśleć pewne sprawy i opisać wszystko na spokojnie. Pewnie niektórzy pamiętają wyemitowany przez Pewną-Publiczną-Telewizję która w sposób konkretny określiła gry jako źródło wszelkiego zła i głodu na świecie. Tak więc chciałem napisać o tym słów kilka.


 Już przyzwyczaiłem się dziennikarze że nie zawsze docierają do sedna tematu i chcą zyskać tylko rozgłosie (co się w tym przypadku udało), ale żeby nie było że zaniechali zbadania środowiska to wcisnęli przedstawiciela tego świata - za to chwała Rockowi że jaki jedyny wykazał trochę zdrowego rozsądku i starał się jakoś całą sytuację wyjaśnić. Jednak dość już o programie który wzbudzając kontrowersje zrobił sobie reklamę stacji. Chciałbym opisać to ze swojej perspektywy który od dzieciństwa miał styczność z komputerami i "źródłem zła".

 W moim domu od najmłodszych lat jakie pamiętam zawsze był jakiś komputer - głównie to za sprawą ojca informatyka który ich naprawianiem się parał - aby przetestować dany sprzęt czasami wgrywało się jakąś prostą gierkę żeby sprawdzić jak chodzi, gdy już podrosłem oprócz komputera w domu gościły konsole pokroju pamiętnego Pegazusa z grami 9999 w 1 do tego chodziło się do znajomych i rodziny gdzie można było pograć na GameBoy'u w Pokemony czy nawet Residenta na PSie. Razem z kolegami toczyliśmy potyczki w Mortal Kombat czy wyplenialiśmy demony w Doomie - nikomu z nas nie przyszło wtedy do głowy że można przenieść coś takiego do świata rzeczywistego, oczywiście co robili rodzice? Wytłumaczyli o co chodzi i dali spokój, popatrzyli po czym zajmowali się swoimi sprawami. Dopiero po latach gdy media zaczęły rozsiewać to jakie te gry są złe zaczęli się pytać czy wszystko jest w porządku - w moim przypadku martwili się chyba trochę bardziej ze względu na dodatkowe zainteresowanie militariami.. W końcu jakoś wyrosłem, nie zabiłem żadnego człowieka (i nie planuję, chociaż niektórzy by sobie zasłużyli), jednak oprócz "brutalnych" gier które mi towarzyszyły były również nie mniej brutalne filmy oraz seriale - Strażnik Texasu, niezliczone filmy z Seagalem, Van Damm'em, Stalone i Schwarzenegger'em a telewizja jakoś nie śpieszyła się z tym żeby je ściągnąć ze swojej ramówki. Oczywiście że oglądając film człowiek nie ma czynnego udziału w wydarzeniach, ale czy w grach nie jest podobnie? Też patrzymy na rozwój fabuły a dodatkowe uczestnictwo ma wzmocnić tylko wrażenia, po zakończonej rozgrywce wracamy do normalnego świata tak samo jak wychodzi się z kina po seansie. Przytoczone również było że gry źle wpływają na młodzież przy akompaniamencie najnowszego Call of Duty które przeznaczone jest dla dorosłych a nie dzieci, wspominano PEGI które informuje o wieku jednak nie ma mocy sprawczej i raczej nie będzie miało ze względu na wzrost piractwa - zamiast karać instytucję lepiej zwrócić się do rodziców którzy nie zwracają uwagi (lub nie chcą zwracać) na znaczki +18. To rodzice sprawiają ze dziecko woli "pomłucić" w jakąś grę niż z nimi rozmawiać, próbują przypodobać się kupując to co dziecko chce tym samym zamykając krąg. Często wspomina się że ktoś zabił swojego ojca/matkę/kogoś i do tego odkryto że grał w CSa, a o tym że ojciec bił matkę/pił nic nie znaleziono? Serio?

  Przyznam się że sam też nie przestrzegałem tych ostrzeżeń, grałem w Wiedźmina poniżej 18stki czy likwidowałem Splicery w BioShocku. Może wszystko nie wiąże się z samym wiekiem lecz rozwojem psychicznym, tak samo jak dojrzewa się fizycznie (niektórzy wcześniej od innych) tak samo dzieje się psychicznie i oddzielnie od fizjologi. Będąc przy psychice, gry znieczulają, powodują agresję (to się zgodzę w niektórych przypadkach - lagi). Muszę się przyznać że zakończenie BioShocka 2 wycisnęło ze mnie łzy, i robi to za każdym razem gdy grę przechodzę - tym którzy dotarli do finału The Walking Dead też nie muszę przypominać? Tak jak pisałem wcześniej gry mają wciągnąć człowieka i wzmocnić te uczucia bardziej niż film - odetchnąłem z ulgą doprowadzając do pokoju między Quarianami a Getchami w Mass Effect 3, czułem wściekłość przy egzekucji rodziny Ezio w Assassin'ie II. Na prawdę jestem taki nieczuły? Oczywiście nie wszyscy muszą to tak przeżywać, jednak parcie naprzód z fabułą nie jest tym co twórcy chcieli osiągnąć.     

 To chyba wszystko co chciałem przekazać, trochę mi to krwi napsuło, lecz co zrobić - na głupotę nie ma lekarstwa (jeszcze).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz