Deadpool

Postać Deadpool'a w komiksowym uniwersum Marvel'a może być uważana za czarną owcę pośród innych, niezwykłych postaci. Niezrównoważony psychicznie, nieśmiertelny najemnik wywołuje wiele kontrowersji. Jego niewybredne żarty i brak wyrzutów sumienia co do sianego zamętu przysporzyły mu jednak masę fanów, dzięki czemu doczekał się w końcu swojej filmowej adaptacji. Swojej twarzy i ruchów ponownie udzielił mu Ryan Reynolds, który wcielał się w niego przy okazji (średniego)  X-Men Geneza: Wolverine. Czy samodzielny film wyszedł Deadpool'owi na dobre i przy okazji zachował jego niezrównoważony humor?
Zacznijmy od wyliczenia. Krew i przemoc? Są. Żarty których nie powstydziłby się typowy gimnazjalista? Też. Przebijanie czwartej ściany? Oczywiście że tak! Porywająca fabuła? Niezbyt. Wade Wilson, człowiek który za parę drobniaków skopie tyłek twojemu szkolnemu prześladowcy poznaje tak samo szurniętą kobietę, zakochują się, on dostaje raka (to pewnie przez rolę Zielonej Latarni) i nie chce zawracać ukochanej głowy, przy okazji decydując się na zabieg który zmienia jego twarz i resztę ciała w nieusmażony (i nieśmiertelny) kotlet mielony po czym żądza zemsty pcha go aby odnaleźć tego co mu to zrobił. Uff.. To chyba wszystko, chyba nie zaspojlerowałem zbyt wiele? Jednak to nie fabuła jest esencją tego filmu. Są nią widowiskowe walki, wyzwiska przy których więdną uszy piewcom moralności oraz masa nawiązań do popkultury, nie tylko tej związanej z Marvel'em. Widać że twórcom i aktorom podobała się praca na planie, dzięki czemu uzyskaliśmy niezwykłe dzieło które doczeka się swojej kolejnej części. Lecz zapewniam, "zwariowane" akcje są przedzielane retrospekcjami które spowalniają trochę tępo i dają wytchnienie, dzięki czemu kolejne żarty śmieszą tak samo jak wcześniejsze.

Deadpool nie jest filmem o superbohaterze z którego dzieci powinny brać przykład, nie jest też dla ludzi których razi sprośny i czarny humor, pozostałe osoby będą mogły się przy nim świetnie bawić zapominając o normalnym, nudnawym świecie. Więc na co czekacie? Śmigać do kina! Chimichangas! 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz