We wcześniejszym poście opisywałem swoje pierwsze wrażenia.
Teraz nadszedł czas na podsumowanie walki.
To była długa i ciężka wojna. Ludzie nigdy nie mierzyli się z takim wrogiem. Walka o wolność całej planety okupiona była krwią żołnierzy którzy stawali oko w oko z najeźdźcą. Początkowo to "Zielone Ludziki" miały przewagę, głównie technologiczną. Jednak pokazaliśmy że nie damy sobie w kaszę dmuchać i obróciliśmy ich własną broń przeciwko nim, teraz role się odwróciły.
Po przejściu gry mogę to definitywnie stwierdzić, dawno nie czułem się tak zrelaksowany. Czerpałem radość z każdej każdej chwili którą spędziłem w tej grze. Mimo że tak jak wspominałem na wstępie było ciężko na początku, to po wymaksowaniu żołnierzy i rozwinięciu technologii przeciwnicy byli tylko truchłami pod butami moich podkomendnych. Zarządzanie bazą i zasobami potrzebnymi do stworzenia wyposażenia zmusiły mnie do częstego główkowania - czy lepiej stworzyć Broń Plasmową czy Kombinezon Tytan? Kogo w nie wyposażyć? Trudne decyzje trzeba było również podejmować decydując się gdy obcy atakowali trzy lokacje na raz wybierając między obniżeniem paniki w kraju w którym była już ona duża a między nagrodami jakie państwa proponowały za rozprawienie się w UFOkami na ich podwórku.
System paniki o którym wcześniej wspominałem jest ciekawym pomysłem, gdy w danym kraju osiągnie apogeum dane państwo wycofuje się z projektu XCOM co oznacza stratę funduszy i profitów płynących z obserwacji przez satelitę. Gdy osiem państw wycofa się z rady, projekt zostaje zamknięty co równa się końcu gry. To co wydawało by mi się właściwe, to możliwość "odbicia" krajów i ich ponowne wstąpienie do rady. Denerwowała mnie lekko również ograniczenie w klasach żołnierzy, poza ścisłymi klasami jak Snajper czy Szturmowiec chciałbym również stworzyć hybrydę - kogoś z umiejętnością ulepszonego leczenia połączoną z szybką reakcją strzelecką. Wiem że stworzenie takiego systemu było by bardziej czasochłonne ale jednak było by czymś przyjemnym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz