Dead Space 3 zawiodło oczekiwania graczy, wprowadzało kilka urozmaicających rozgrywkę rzeczy lecz wprowadzało również takie które pozbawiły grę otoczki towarzyszącej pierwszej części. Również poprzedzająca ją odsłona nie była pozbawiona wad, jednakże przed premierą Dead Space 2 została wypuszczona "komórkowa" wersja Dead Space (czasami nosząca podtytuł mobile).

 W wersji przenośnej wcielamy się w postać Vandal'a, inżyniera który został podstępnie wykorzystany i nieświadomie doprowadził do ataku Necromorphów na stację Sprawl - skutki tego działania widzimy w Dead Space 2 - a kolejne poczynania starają się inwazję kosmicznych trupów zakończyć. Jak w pełnoprawnych grach spod znaku Martwej Przestrzeni wykorzystujemy wachlarz broni - od znanego Plasma Cuttera po Piłę Plazmową a na potężnym Core Extractor kończąc. Każda z broni posiada dodatkowy tryb strzału który aktywuje się albo po przez dotknięcie broni lub gest jak przy zmianie widoku ekranu komórki z poziomego na pionowy. Różnicą między pudełkowymi grami a wersją iOS i Android oprócz sterowania jest również kombinezon w który odziany jest nasz bohater, aby ułatwić grę zdrowie regeneruje się z czasem - już zmiana broni zajmuje krótką chwilę. Ze sterowaniem dotykowym wiążą się również moje problemy, grałem na moim Sony Xperia Tipo którego ekran nie jest zbyt duży. Poruszanie się nie sprawiało problemów, jednak przy strzelaniu już trochę tak - a to postać obracała się zamiast strzelać lub robiła wręcz odwrotnie. Przy większych starciach pojawiały się również spadki płynności. To co jednak mnie w Dead Space Mobile mnie urzekło to klimat z pierwszej części, niezbyt straszny jednak trzymający w napięciu. Gra daje radę nawet podczas krótkich sesji, a całość można przejść w kilka godzin. Można ją nazwać pełnoprawną grą na urządzenia przenośne, a nie popierdółkami w stylu układania diamentów, jak dla mnie warta zakupu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz