Pierwsze z wydanych rozszerzeń do Metro: Last Light nosi nazwę Faction Pack i pozwala wcielić się w bohaterów innych niż Artem znany z podstawowej historii. Dodatek podzielony jest na trzy misje dostępne z menu rozdziałów - wszystkie są dostępne od razu bez konieczności odblokowywania ich po kolei. Dwie z nich wprowadzają nowe bronie które jednak nie będą dostępne w podstawowej rozgrywce.
W pierwszej z misji wcielamy się w żołnierza oddziału Szturmowego Czwartej Rzeszy -
Druga z misji uratowała całe rozszerzenie. Tym razem obejmujemy kontrolę nad żółtodziobem z oddziału Ranger'ów stacjonujących pod Wielką Biblioteką, zadaniem jest zbieranie artefaktów z powierzchni takich jak lalka, ikona czy plakat z.. sami się domyślcie, sprzedajemy je potem i za zarobione pieniądze kupujemy wyposażenie potrzebne do dalszej eksploracji - nie znajdujemy apteczek czy filtrów porozrzucanych po lokacji więc trzeba na siebie uważać ponieważ cena zakupu wzrasta z ilością. Nie obecne są również "checkpointy", aby zapisać postępy należy wrócić się do bezpiecznej bazy pod biblioteką i się przespać. Ciekawym rozwiązaniem są również skróty dzięki którym szybciej wrócimy do naszej bezpiecznej miejscówki. Jak dla mnie perełka i wyzwanie, szczególnie starcia z Bibliotekarzami.
Trzecia i ostatnia z misji skupia się na dwójce snajperów z Lini Czerwonej którzy mają przedostać się przez terytorium wroga. Tak jak w przypadku misji w Wielkiej Bibliotece ( lecz z checkpointami ) jeden błąd i wracamy do punktu zapisu który może być oddalony o jakieś parę minut gry. Skradanie się w mroku i zachowanie ciszy to podstawa. Wprowadzony nowy karabin snajperski pomaga w pozbyciu się wrogów bez rozgłosu, jednak można ich ominąć bez rozlewu krwi. Zaczyna się ciekawie lecz kończy się nagle i pozostawia gracza z niedosytem.
Czy warto się zainteresować? Według mnie tak, choćby dla fenomenalnej misji w Bibliotece i za szybko się kończącej zabawie w podchody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz